niedziela, 13 sierpnia 2017

PODZIEMNA KOLEJ| Colson Whitehead

Cora jest niewolnikiem na plantacji bawełny w Georgii. Wszyscy niewolnicy mają piekło na ziemi zamiast życia, ale Cora jest traktowana gorzej niż większość z nich. Cezar, niewolnik który niedawno przybył z Wirginii, opowiada jej o kolei podziemnej: zniszczony samochód jedzie wzdłuż torów podmiejskich, a lokomotywą parowa, zbiera uciekinierów, zastanawiają się czy ucieczka ma szanse powodzenia, oboje podejmuje niebezpieczną decyzję o ucieczce na północ. Z Ridgeway rusza za nich pościg, cały czas depcząc im po piętach, Cora rozpoczyna bolesną walkę prowadzącą do wolności. To książka dla osób o silnych nerwach, doskonała na jesienne wieczory.

niedziela, 6 sierpnia 2017

Wioletta Greg | Nie chciałam być zamotana w Polskość

Wioletta Greg - pisarka, która tak obawiała się być zamotana w polskośc, Polska jest dla niej brzydka, a jej wiersze

SIERPIEŃ W BRADING
Wokół willi starożytnych Rzymian pola żyta spięte fugą świerszczy.
Kruki spacerują po ruinach atrium, jakby były u siebie.
Ptaki mają lepszą pamięć.
Jakże inna od Marty Chowaniec , Marii Jasnorzewskiej - Pawlikowskiej , Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego , może bez nagrody i bez nominacji do Bookera - ale ukazującej piękno życia , ukazującej wartości i umiłowania Ojczyzny. A nagroda Bookera nie ma dla mnie żadnego znaczenia przy zakupie tomików poezji.
Przypomnijmy wiersze tych poetów którzy Polski się nie wstydzili.
Zapomniane pocałunki
Kto liczy nasze pocałunki, kto na nie zważa? Ludzie mają troski i sprawunki, Bóg światy stwarza... Zapomniane przez nas dwoje ich różowe mnóstwo spada na dno naszych dusz jak płatki miękkich, najpiękniejszych róż... Tam leżą i ciasno zduszone na sobie słodkim olejkiem się pocą, który rozpachnia się w nas każdą nocą i każdym ranem i życia zwykłego jesienne ubóstwo czyni róż krajem, perskim Gulistanem. Kto nasze pocałunki liczy? Kto na nie zważa? Bóg światy stwarza, nie zapisuje w księgach słodyczy...
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska

Zakochanie Pewnego razu się zakochałam. W jednym chłopcu się zabujałam. On myśli moje wypełnił w całości, a serce moje biło rytmem miłości.
Ciągle o nim myślałam. Wszędzie go spotkać chciałam. Obraz i czyny chłopca tego, był bóstwem serca mego, ponieważ bardzo się w nim zabujałam
nocami śniłam o nim, i myślałam. Wypełnił on wszystkie dni życia mojego i świat mój zawirował w rytmie Tanga Białego. A wszystko to zakochanie sprawiało,
że w moim sercu tak się działo. To uczucie, radość życia dawalo młodość takie prawo mi dała, że zakochać się pozwalała. A ja młodości się posłuchałam, wiec się zakochałam.
Często w obłokach bujałam. Szczęśliwa byłam. O mym wybranku serca marzyłam i śniłam, no bo się w nim zakochałam, zabujałam,… WIERSZ JEST NAPISANY KU PRZEŻYCIU PIĘKNEJ MŁODOSCI I SZCZEREJ MIŁOSCI
Cecylia Schophuis - Wysocka
Rozmowa liryczna
- Powiedz mi, jak mnie kochasz. - Powiem. - Więc? - Kocham Cię w słońcu. I przy blasku świec. Kocham Cię w kapeluszu i w berecie. W wielkim wietrze na szosie i na koncercie. W bzach i w brzozach, i w malinach, i w klonach. I gdy śpisz. I gdy pracujesz skupiona. I gdy jajko roztłukujesz ładnie - nawet wtedy, gdy ci łyżka spadnie. W taksówce. I w samochodzie. Bez wyjątku. I na końcu ulicy. I na początku. I gdy włosy grzebieniem rozdzielisz. W niebezpieczeństwie. I na karuzeli. W morzu. W górach. W kaloszach. I boso. Dzisiaj. Wczoraj. I jutro. Dniem i nocą. I wiosną, kiedy jaskółka przylata. - A latem jak mnie kochasz? - Jak treść lata. - A jesienią, gdy chmurki i humorki? - Nawet wtedy, gdy gubisz parasolki. - A gdy zima posrebrzy ramy okien? - Zimą kocham Cię jak wesoły ogień. Blisko przy Twoim sercu. Koło niego. A za oknami śnieg. Wrony na śniegu.
Autor: Konstanty Ildefons Gałczyński
Jest moim domem. Mnie w udziele Dom polski przypadł. To – ojczyzna. A inne kraje to hotele. Mój dom. Mieszkanie. Pokój. Biurko. A w nim (pamiętasz?) ta szuflada, Do której się przez lata składa Nie używane już portfele, Wygasłe kwity, wizytówki, Resztki żarówki, ćwierć-ołówki… Leży tam spinka, fajka, śrubka, Syndetikonu pusta tubka, Jakaś pincetka czy pipetka, Stara podarta portmonetka. Kostka do gry, koreczek szklany. Bilet na dworcu nie oddany, Szary zamszowy futeralik, Zeschły pędzelek, lak, medalik, Przycisk z jaszczurką bez ogona, Legitymacja przedawniona, Brązowe pióro wypalane Z białym napisem „Zakopane”. Korbka od czegoś, klucz do czegoś, Lecz już oboje „do niczegoś” Słowem, wiesz, jaka to szulflada… A gdy jej wnętrze dobrze zbadasz, Znajdziesz tam małe zasuszone Serce twe, w gratach zagubione… Więc nie wyrzucaj nic, nie sprzątaj… Przyda, nie przyda się — niech leży. Oszczędzaj graty przy „porządkach” W takich szufladach i zakątkach, Boś z każdym cząstkę życia przeżył I trwasz, nie wiedząc, z tą starzyzną… Jak z tą szufladą, tak z ojczyzną: Nic nie wyrzucisz. Coś ci wzbrania Przetrząsnąć lamus przywiązania I „niepotrzebne”, „nieużyte” Usunąć. Niech zostanie z tobą. Zabobon, mówisz? Tak, zabobon… Ludzie uczeni zwą to – mitem. I z tej codziennej mitologii Nagłych, z zaułka, zjawień, olśnień, To z barwy, z linii, to z melodii Chwila ojczyzną ci wyrośnie. Zjawi się taka niewątpliwa, Wyłączna, nie do podrobienia, Że poznasz z echa, zwęszysz z cienia To ona – twoja, własna, żywa.
Julian Tuwim

Oceń czy wolisz tą piękna poezję zamotana w Polskę czy może tą trudną do zrozumienia, chyba pisaną bez celu ale za to nie zamotana w Polskę.